LILY LOLO i moje ulubione mineralne kosmetyki do makijażu


Witajcie Kochani!


Chwilę mnie tutaj nie było, ale mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze i będę pojawiać się częściej. Na wstępie, życzę Wam zdrówka i ogromu siły, bo w obecnych czasach to jest najważniejsze! 

Dla oderwania myśli od tego wszystkiego złego, które dzieje się wokół nas, zapraszam Was do zapoznania się z czterema mineralnymi kosmetykami do makijażu marki LILY LOLO, z których trzy skradły moje serce <3


Zacznę może od produktu, który nie do końca spełnił moje oczekiwania. Jest nim naturalny podkład w kremie (cream foundation) w odcieniu Silk, przeznaczonym do cery jasnej bądź średnio-jasnej w tonacji neutralnej, który niestety nie zgrał się z kolorem mojej cery. Odcień Silk okazał się być dla mnie odrobinę za ciemny i za ciepły. 




Podkład, dokładnie 7 g, umieszczono w okrągłym czarno-białym puzderku, wykonanym z solidnego tworzywa, wyposażonym w lusterku. Puzderko jest naprawdę eleganckie i zgrabne, stąd też zmieści się w każdej torebce. 

Dodatkowo puzderko zapakowano w kartonowe pudełeczko, na którym znajdziemy pełen skład produktu, informacje o gramaturze i dacie przydatności do użytku. 




Jak już sama nazwa wskazuje, podkład ma kremową konsystencję, którą łatwo rozprowadza się po skórze czy to za pomocą palców, czy gąbeczki typu "blender". W jego składzie znalazły takie składniki odżywcze jak olej jojoba i olej arganowy, stąd też fajnie nawilża skórę i będzie idealny dla posiadaczek cery normalnej lub suchej. Ja mam mieszaną z przetłuszczającą się strefą T i niestety podkład, nawet zmatowiony dodatkowo pudrem, szybko zaczynał mi się w tej strefie T świecić i niestety ścierać. Na pewno, podkład ma sporo plusów - m.in. dobry skład, fakt, że jest odpowiedni dla wegan.


Zdecydowanie bardziej spodobał mi się puder rozświetlający w odcieniu Star Dust. Jest to pięknie połyskujący, sypki rozświetlacz, który świetnie nadaje się nie tylko do rozświetlenia kości policzkowych, łuku kupidyna, ale i dekoltu oraz ramion. Ma jedwabiście miękką konsystencję, idealnie współpracującą z pędzlami, dającą przepiękny efekt złotej tafli na skórze.



Puder ten jest w 100% naturalny, bezzapachowy, odpowiedni dla wegetarian i wegan, nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwników i konserwantów. 

Rozświetlacz otrzymujemy w zakręcanym słoiczku o designie identycznym, jak podkład, wygodnym w użyciu i dodatkowo zapakowanym w kartonowe pudełeczko z informacjami na temat kosmetyku.





Kolejnym moim ulubieńcem marki LILY LOLO jest Big Lash Mascara, czyli tusz do rzęs wyposażony w innowacyjną szczoteczkę o kształcie klepsydry z tradycyjnym włosiem różnej długości. Szczoteczka ta w połączeniu z kremową konsystencją tuszu sprawia, że rzęsy stają się pogrubione, wydłużone, podkręcone i naprawdę ładnie rozdzielone. Jak dla mnie, efekt jest naprawdę mega! 




Dodatkowo, tusz szybko zasycha, nie odbija się na powiekach i jest trwały! Nie sprawia również problemów podczas zmywania. Zapomniałabym jeszcze napisać, iż nie podrażnia oczu - w jego składzie nie znajdziemy potencjalnie drażniących, czy też alergizujących substancji, takich jak sadza i DEA. Na plus jest także eleganckie opakowanie w kolorze czerni, w którym zamknięto 6,5 ml produktu <3



I na koniec słów kilka o naturalnej pomadce do ust w przepięknym odcieniu jasnego brązu z domieszką brudnego różu o nazwie Love Affair, idealnie pasującym do codziennych stylizacji.





Pomadka ma niesamowicie miękką, kremową konsystencję, która jak masełko sunie po ustach. Za sprawą takich składników jak witamina E, ekstraktu z rozmarynu, organicznego olejku jojoba oraz wosków sprawia, że usta zostają błyskawicznie dogłębnie nawilżone i odżywione, a wszelkie podrażnienia złagodzone

Jej pigmentacja nie jest bardzo mocna. Daje raczej delikatny efekt koloru z połyskującymi drobinkami, podkreślając naturalność ust.





Marka LILY LOLO zachwyca mnie opakowaniami - to pomadki chyba podoba mi się najbardziej. Jest czarno-białe, proste, ale jakże kobiece i eleganckie. Zgadzacie się ze mną?


Kochani, dajcie znać, czy macie swoich ulubieńców wśród produktów marki LILY LOLO. Jeżeli tak, to koniecznie się z nimi ze mną podzielcie :)

2 komentarze:

  1. Nie miałam jeszcze nic tej marki, może kiedyś przypadkiem na nią trafię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tusz do rzęs, ale w białym opakowaniu :) niestety, wydaje mi się, że podrażnia mi oczy. Ale może to być też wina cieni...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde napisane tutaj słowo :)**

Staram się każdego z Was odwiedzać :)

Pozdrawiam